Męska Łazienka

Łazienka z podziałem na część z toaletami i prysznicami, jest dość przestronna i zadbana.

Przyszedłem tutaj razem z Billem i teraz czułem się jeszcze dziwniej. Niby nic dziwnego, bo w czasie naszej przyjaźni kilkukrotnie zdarzało mi się brać prysznic z Richem, ale przyjaciel to zupełnie co innego niż osoba, która Ci się podoba, z którą się wczoraj całowałeś i która powiedziała, że jej się to podobało.
Boże ja mam dość. Czułem się naprawdę niepewnie i nie miałem pojęcia co mam zrobić. Znaczy w normalnej sytuacji po prostu bym się rozebrał i zrobił co mam zrobić, ale w tej sekundzie byłem cholernie zawstydzony, do tego bałem się jak mój organizm może zareagować na Denbrougha. Dlatego zrobiłem wszystko dość szybko i zanim ten się obejrzał, byłem w kabinie, moje ciuchy były w jednej z szafek, które tam są, aby móc się normalnie przebrać. Szkoda tylko, że ubierać i rozbierać trzeba się przy innych, jedynym pocieszeniem był fakt, że nie musiałem brać prysznica patrząc na Wiliama, bo tylko chyba w tych dennych romantycznych filmach kończyło się to pocałunkiem, albo seksem.

Szybko uporaliśmy się z przyjściem do mnie do pokoju, gdzie zabrałem potrzebne rzeczy. Następnie udaliśmy się do łazienek. Na nasze szczęście były puste. Nie przejmowałem się faktem, że muszę się rozebrać przy Stanleyu. W sensie... no może trochę, ale gorsze rzeczy się robiło, co nie?
Więc jak gdyby nigdy nic rozebrałem się i poszedłem pod prysznic, zawieszając sobie obok kabiny ręczniczek. Włączyłem ciepłą wodę, a czując jak przyjemnie jest pod prysznicem po tak ciężkiej nocy aż głośno odetchnąłem. Zdecydowanie tego mi było trzeba.
-Jjak w raju, Sttan. - powiedziałem dość głośno, aby chłopak mnie usłyszał przez szumiącą wodę.

Również przewiesiłem ręcznik i włączyłem sobie ciepłą wodę, ale jak na złość najpierw poleciała kurewsko zimna i aż pisnąłem z tego. Kurwa nienawidzę brać prysznica, wolę wannę, bo nigdy mnie to nie spotyka. Mogę sobie uregulować wodę zanim do niej wlezę. Ehh, jednak fakt, że prysznic po tej imprezie był cudowny... - no, prawie - odparłem, ale przysięgam miałem nadzieję, że powiedziałem to w myślach.
- Brakuje w tej kabinie tylko Ciebie Bill i Twoich ust - dobra tego już na stówę nie powiedziałem na głos, przynajmniej taką mam nadzieję, znaczy raczej bym to słyszał... prawda? Kurwa powiedzcie, że to nie wyszło z moich ust, błagam.
Mimo wszystko to ten prysznic pomógł mi nieco, ale nie czułem długo tej przyjemności bo zaraz woda zrobiła się za gorąca. Co do kurwy! Opanuj się głupi prysznicu. Zmniejszyłem nieco temperaturę i w końcu mogłem się rozluźnić. Ten dzień będzie do dupy, skoro dopiero co się zaczął i ja już mam go dość.

Nałożyłem na włosy szampon, kiedy do moich uszu doszły słowa Stanleya. On tak serio? AŻ MI SZAMPON DO OKA WLAZŁ. OKURWA. Przekląłem głośno, udając na chwilę, że tego nie słyszałam. W miarę szybko udało mi się umyć włosy, nawet odżywkę nałożyłem. Muszą być mięciutkie, tak? Zmyłem z siebie również płyn pod prysznic i oparłem się plecami o zimną ścianę. Hmmm...
W głowie miałem pewną rzecz, za którą pewnie bez tego co powiedział za nic w świecie bym się nie odważył, ale jakoś tak... Okej.
Wyłączyłem wodę i przeszedłem ze swojej kabiny do kabiny chłopaka jak gdyby nigdy nic. Oczywiście wiedziałem, że Stan może mnie za to zabić, tym bardziej, że oboje byliśmy w dość krępującej sytuacji. Jednak dobra Bill, teraz albo nigdy. Jak to powiem Beverly jak ją spotkam to się posika w gacie... Po tej akcji zostanę najfajniejszym chłopakiem w naszej grupce. Może najbardziej odważnym.. to na pewno.
Jak tylko chłopak odwrócił się w moją stronę ze zdezorientowaną miną, przyparłem go rękoma za ramiona do zimnych kafelek i z zamkniętymi oczami wpiłem się w jego usta. Mogę przysiąc, że to wcale nie był krótki pocałunek. Nie chciałem, aby był krótki.
Oderwałem się od niego dopiero po kilku minutach, a widząc jego czerwoną twarz, uśmiechnąłem się lekko i dałem mu krótkiego buziaka w policzek.
-Ttteraz jest lepiej? - spytałem, wychodząc z jego kabiny i szybko ubierając swoje ciuchy już w przejściu. Umyłem zęby, a trzymając swoje rzeczy w dłoniach, ponownie spojrzałem do środka kabiny i z wielkim uśmiechem, dodałem.
-Wwidzimy się potem, nnapisze ci smsa. - puściłem do chłopaka oczko i wyszedłem z łazienki z wielkim i głupim uśmiechem na ustach. Chciałem dać mu chwilę na ochłonięcie, a ja sam muszę pomyśleć co możemy dziś jeszcze super porobić.

(ftsio)

Czy ja naprawdę powiedziałem te słowa na głos? Znaczy przekląć mógł z innego powodu, jednak nie wydawał się, by to słyszał, może woda to zagłuszyła, błagam oby tak. Długi czas minął nam w ciszy, gdy usłyszałem jak drzwi do mojej kabiny otwierają się, nawet nie wiecie jak ogromne było moje zdziwienie, gdy ujrzałem tutaj Billa. Całkiem nagiego. Nom fajnie się bawisz ziomek. Jak tylko przyparł mnie do ściany to byłem przerażony, Rich go opętał czy jaki chuj? Za cholerę nie spodziewałem się, że przyszedł tu tylko, by mnie pocałować... znaczy... podobało mi się i to bardzo, ale byłem przerażony, tak przerażony, że w pierwszej chwili nawet nie zareagowałem, ale fakt, że on nie chciał za szybko przerwać chyba dodał mi pewności siebie i odwzajemniłem pocałunek. Ja nie wierzę, że całuję się właśnie z Billem i to na trzeźwo i bez wpływu marihuany. Było to jeszcze lepsze niż ostatnie dwa razy przysięgam, mógłbym tak zostać do końca życia, ale on się w końcu odsunął, no pf po co komu tlen.
Jak tylko spojrzałem na jego twarz, tak zrobiłem się cały czerwony, a ten nagle pewności siebie nabrał. Nie odezwałem się słowem, dopóki ten nie wyszedł. Wyłączyłem w końcu wodę i usiadłem na ziemi. Kurwa zimne te kafelki. W każdym razie ciężko mi się oddychało przez to wszystko, czemu on musi mnie narażać na taki stres, ja tu zejdę na zawał z jego winy zaraz.
Trochę czasu zajęło mi ochłonięcie, gdy już mi się udało unormować oddech, umyłem się do końca i wyszedłem zawinięty w ręcznik. Oparłem się o drzwi kabiny i teraz dopiero dotarło do mnie co się stało kilka minut temu. Wiliam pieprzony Denbrough mnie pocałował. Przyłożyłem dłoń do ust, na które cisnął mi się uśmiech. Chyba w końcu po tym całym szoku przyszła radość, bo spełniło się moje marzenie od dobrych dwóch lat.
Trochę tam przesiedziałem, ale przyszedł czas, żeby się ubrać, więc to zrobiłem, bo zrobiło mi się zimno i wyszedłem stamtąd, myśląc tylko o tym gdzie ten gnojek zniknął, jak już mnie tak zostawił na prawie pewną śmierć.

(ftsio too)

Przyszedłem w swoich klapeczkach z żabką do łazienki. Tam rozebrałem się do bielizny, złożyłem ładnie swoje ciuchy, przyszykowałem wszystko koło jednej z kabin prysznicowych i w końcu rozbierając się do końca wszedłem pod prysznic. Miałem nawet specjalny taborecik by móc usiąść unikając zarazków.
Siadłem na nim i zacząłem się myć, musiałem bardzo uważać na swój gips i w ogóle, więc kąpiel była troszkę ciężka. Czy ja wczoraj byłem pijany...? I najarany? Te debile ćpały przy mnie... głupie gnoje, mogą swoje zdrowie niszczyć, ale niech mnie w to nie mieszają....
Wiedzieli, że jestem bardzo podatny na choroby itd.

Oj tak mój pomysł był o wiele lepszy. Przed przyjściem do łazienki, skoczyłem do mojego pokoju oraz Stanleya, gdzie zabrałem czyste ubrania. Koszula w kratę, ciemne podarte jeansy, hot gacie i skarpety i jazda! Idealne ubrania dla mnie. Wyglądałem bosko, w sumie jak zawsze. A raczej będę wyglądał...

-Siemandero kochanie! - krzyknąłem, słysząc, że Eddie już zapewne bierze kąpiel. Nie byłem pewien czy tutaj jeszcze przypadkiem kogoś nie ma, ale kto by się tym przejmował, hmmm? Rozebrałem się i wszedłem do kabiny, obok chłopaka, bo tylko z niej na razie leciała para. Może schował się tu jakiś oblech w innych i sobie wali? Nigdy nic nie wiadomo, tak?

-Zabiorę cię na śniadanie, ale nie tutaj. - krzyknąłem, aby szum wody mnie nie zagłuszył i zacząłem się myć, przy okazji wziąłem szampon, bo musiałem ogarnąć włosy. Zapewne nie będę ich suszył, bo nie chce ich sobie zepsuć... ten loki muszą jakoś wyglądać, co nie?

Aż prawie spadłem z tego taboretu słysząc głos Richa. Nie miał czasem robić śniadania? Westchnąłem cicho, dobrze że mi tu nie wszedł bo nie wiem co bym zrobił.
Romantyczne śniadanie na mieście? Czy nas w ogóle na to stać? Dobrze, że powiedział to nim wpadłem na pomysł, że umyje włosy, bo za szybko byśmy nie poszli.
Gdy skończyłem się myć, wziąłem swój ręcznik, wytarłem się i ubrałem bokserki.
- Eeeeeee.... Richie... pomożesz mi się ubrać? Ze złamaną ręką było ciężko mi się rozebrać więc ubrać będzie jeszcze gorzej... - zauważyłem cicho. Gdy przyszedł do mnie, na szczęście ubrany i pomógł mi założyć odzież mogliśmy iść na śniadanie. W podzięce za pomoc dałem mu jeszcze delikatnie buzi.
/z.t + Richard/