Korytarz A

Główna część szkoły.

Po tym przeklętym treningu byłem tak zmęczony, że nawet nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Dostałem na szczęście sms-a od Izzy, że mój malutki skarb jest bezpieczny. Nie wiem co bym począł, gdyby ktoś z kolegów dorwał mój zeszyt. Na pewno muszę podejść do dziewczyny i zabrać swoją własność. Musiałem jeszcze popracować nad kilkoma piosenkami, chciałem, aby były one perfekcyjnie.
Wpatrzony w telefon, gnałem przed siebie, aby jak najszybciej wyjść z tej przeklętej budy. Może nie przeklętej, ale w momencie jak padałem na ryj chciałem już być w swoim łóżku.
Z tego wszystkiego aż wpadłem na kogoś dużego, twardego i z pewnością nie jest to miły święty Mikołaj. Podniosłem głowę i aż powiedziałem pod nosem -Cholera. - pokręciłem głową, uśmiechając się lekko do mojego ULUBIONEGO nauczyciela na świecie.
-Pan wybaczy, jestem zmęczony i nie patrzę przed siebie. - zaraz zacznie prawić mi morały, za które będę chciał już teraz popełnić samobójstwo.

Idąc z gorącą kawą późnym popołudniem w stronę pokoju nauczycielskiego ktoś na mnie wpadł. Cała zawartość wylała się na moją białą koszulę.
- Psia kość - warknąłem pod nosem i spojrzałem na nieco niższego chłopaczka. Carter... szczerze nie spodziewałem się go w szkole o tej godzinie. Nie wydawał się być jakoś przykładnym uczniem, by siedzieć w szkole jeszcze po godzinach. Albo inaczej... był nieco zbyt leniwy, by zostawać tak długo.
- A co pana tak zmęczyło, panie Carter? Nie uważa pan, że to dość nieodpowiedzialne patrzeć w komórkę zamiast orientować się co się dzieje w okół pana? - spytałem wyciągając z kieszeni paczkę chusteczek i wycierając mokrą plamę na koszuli.
- Następnym razem proszę uważać nieco bardziej. - dodałem i spojrzałem na niego. Mój wzrok może nie należał do najprzyjemniejszych, ale taką miałem mimikę twarzy. Wyrzuciłem papierowy kubeczek do kosza.
Teraz będę musiał pójść do nauczycielskiego się przebrać. Izzy pewnie by było głupio, gdyby dowiedziała się, że jednak zapasowa koszula w pokoju nauczycielskim się przydała.

Jestem chyba największym przegrywem w chwili obecnej w tej szkole. Przecież mogło być jeszcze lepiej, samo oblanie kawą to nic, prawda? Chociaż moment.. jego koszula była mokra, a to co było pod nią bardzo mi się podobało. Może jednak nie jestem wcale takim wielkim przegrywem? Cholera jasna można powiedzieć, że wygrałem praktycznie całe życia. Yeaaah.
Wyciągnąłem ze swojego plecaka chusteczkę, a następnie automatycznie zacząłem pomagać wycierać się panu Blackwoodowi. Chyba nie tak to powinno wyglądać..
-uGH! Pan wybaczy. Trening nam się przedłużył, a od rana mam wszystko na głowie. Sprawdzałem wiadomości od koleżanki, trzyma moją rzecz, którą zgubiłem. - już wolałem się z nim nie kłócić. Poza tym siły nawet na to nie miałem. Chciałem w tej chwili wziąć zeszyt, położyć się do wyra, myśleć o pięknej klacie nauczyciela i zasnąć. Taki był mój plan.
-Okeeej, postaram się. - przytaknąłem, lekko przewracając oczami.

Spojrzałem na jego rękę i troszkę się spłoszyłem. Odsunąłem ją delikatnie.
- Nie trzeba. - spojrzałem na niego. Straszliwie przypominał mi pewną osobę, ale nie chciałem o tym mówić... ani myśleć - I daje panu zadanie domowe, że jak tylko wróci pan do domu ma się pan grzecznie położyć spać. Przed panem cały weekend, chcę by na poniedziałkową kartkówkę był pan wypoczęty i gotowy do działania. - uśmiechnąłem się delikatnie do niego i nawet poczochrałem te brązowe loczki.
- Do zobaczenia w poniedziałek. - ruszyłem do pokoju nauczycielskiego. I tyle było po mojej cudownej kawci.

/ftsio/

Zachowanie pana Aleca było dla mnie niejasne. I to bardzo. W klasie jest dla mnie niemiły i oschły, czasami tylko czeka, aby mnie udupić. Natomiast w chwili obecnej nawet mnie dotknął i brzmiał, jakby był zmartwiony moją postawą. Ten typek jest zdecydowanie dziwny, może ma nawet rozdwojenie jaźni?
Muszę spytać o to przy najbliższym spotkaniu Izzy. WŁAŚNIE! Mój zeszyt. Przez tego przeklętego profesorka prawie bym o tym zapomniał. Głośno westchnąłem, zmierzając w kierunku bloku dziewczyn. Liczyłem na to, że nie natrafię po drodze na jakąś starą nauczycielkę, która zwyzywa mnie od zboków albo innych degeneratów. Halo, ja nie zamierzam zrobić nic głupiego, tak? Poza tym założę się, że Izzy na pewno jest lesbijką, bo jaka biseksualna dziewczyna nie chciałaby podrywać takiego chłopaka jak ja? No, ja również żadnej nie znam.

( z tematu )